Ted Lasso – Smells Like Mean Spirit – Recenzja
Ulubiony trener TVP Premier League i jego drużyna oficjalnie powrócili na nasze ekrany. Ted Lasso powraca z trzecim sezonem już od pełnego tygodnia (i nie zapominajcie, że jest już kolejny nowy odcinek! YAY!), więc najwyższy czas, abyśmy spojrzeli wstecz na to, co działo się z serialem w zeszłotygodniowym S3 premiera Pachnie jak wredny duch.
Po powrocie Richmond do zarządu Premier League można by założyć, że nasze charty będą w dobrym nastroju. Niestety, gdy dogoniliśmy wszystkich, nastrój zamiast tego wydaje się być trochę gorszy. Niezbyt zaskakujące, skoro każdy znawca sportu, dziennikarz, bloger-fan, a nawet Miś Paddington wydaje się uważać ich awans za krótkotrwały. Jak zauważył Jan Mas, każdy zespół, który awansuje, statystycznie rzecz biorąc, prawdopodobnie spadnie ponownie w następnym sezonie.
Fakt, że West Ham (tj. nowy zespół Ruperta, pod wodzą Nate’a) wydaje się być faworytem do zwycięstwa, jest z pewnością dobrym powodem do zagotowania krwi Rebece. Ted jest smutny, że wizyta Henry’ego w Londynie dobiegła końca, a on jest wyraźnie zdenerwowany ich szansami w lidze, egzystencjalnym kryzysem związanym z tym, co nadal robi w Londynie, a także zdradą Nate’a wcale nie pomaga na tym froncie. Nie wspominając już o tym, że po odejściu Nate’a całe planowanie strategii spada teraz na Roya i Bearda i chociaż wydaje się, że zasznurowali buty i wymyślili plan, wydaje się, że nowa dynamika zespołu trenerskiego wstrząsnęła nimi wszystkimi trochę na profesjonalnym poziomie.
Chłopaki też to czują, ale na szczęście Ted ciągnie…Przetrząsać” i zabiera ich na wycieczkę do londyńskich kanałów. Wykorzystując swoje metafory, inspirację i wiarę, udaje mu się nieco przywrócić chłopaków na właściwe tory i cudownie jest widzieć Jamiego, który wydaje się najbardziej brać sobie tę lekcję do serca iz radością przypomina wszystkim.
Niestety Rebecca nie jest tak zadowolona z podejścia Teda, ponieważ jednodniowa wycieczka do londyńskiego systemu usuwania „kupy” właśnie dała Nate’owi (a co za tym idzie Rupertowi) więcej amunicji do ataku i poniżania drużyny. Na którym Nate jest więcej niż szczęśliwy, aby się oprzeć, aby spróbować dopasować się do Ruperta. W całym odcinku widzimy, jak odrzuca wszelkie wątpliwości i autorefleksję, zgniata wszelkie okruchy pozostawione przez Nate’a The Great i zakopuje się głębiej w ciemności, która przejmuje go od sezonu 2. Nic nie pokazuje tego bardziej niż jego pierwsza prasa konferencji jako menedżer West Ham, wykorzystując każdą okazję, by zadać jak najwięcej pchnięć w Teda i Richmonda, ku radości Ruperta.
Namiętna, ale nieco desperacka prośba Rebeki, by skłonić Teda do walki z ośmieszeniem, ostatecznie popycha naszego najdroższego trenera do działania. Mimo to wznosi się ponad to wszystko, odmawiając zniżenia się do poziomu Nate’a i Ruperta, wybierając zamiast tego zabicie wszystkich swoją dobrocią, po mistrzowsku stosując deprecjację samego siebie i przypominając wszystkim, co sprawia, że Ted, Ted i dlaczego go kochamy.
W innym miejscu Keeley jest pozostawiona sama sobie i wydaje się być nieco przytłoczona i czuje się nie na miejscu we własnej firmie, pomimo ciągłej zachęty Rebeki. Wcale nie pomaga fakt, że ona i Roy również mają do czynienia z odwołaniem rzeczy, mimo że żaden z nich nie wydaje się być zainteresowany tą perspektywą. Nic nie czyni tego bardziej oczywistym, niż gdy widzimy, że nie są nawet na tej samej stronie co do statusu ich związku, kiedy przekazują wiadomości Phoebe. Trzeba jej przyznać, że dzieciak wydaje się chętny do przyjęcia wiadomości, ale nigdy nie przebiera w słowach (w końcu nauczyła się wszystkich swoich najlepszych lekcji od wujka Roya), woła naszego rezydenta zrzędy za bycie głupim. Najwyraźniej Phoebe, podobnie jak reszta naszego gangu z Richmond, wydaje się zbyt zadowolona z tego, jak sprawy zaczynają się w tym sezonie.
Ogólnie dobry odcinek. Przy zwykłym ciasnym pisaniu serialu i fenomenalnych występach trudno oczekiwać od niego czegoś mniej niż „dobrego odcinka” Teda Lasso. Powiedziawszy to, osobiście wyszedłem z drugiego końca, czując się odrobinę rozczarowany.
Serial wydaje się być na całkiem solidnym gruncie, jeśli chodzi o jego postacie, co jest pocieszające, ponieważ praca postaci jest zawsze tam, gdzie jest Teda Lasso wyróżnia się w każdym razie.
Jednak rzeczy wydają się nieco rozproszone narracyjnie. W S1 był bardzo jasny cel, aby zjednoczyć drużynę i nie spaść z ligi. W S2 chodziło o powrót do Premier League. I pomimo przeciwności losu naszych bohaterów w obu przypadkach, żaden z nich nie wydawał się całkowicie nierozsądny. Pachnie jak wredny duch absolutnie brakowało tego samego poczucia celu. Tak, istnieje chęć „wygrania tego wszystkiego”. Jednak uświadomienie sobie przez wszystkich i ich matkę, jak nieosiągalne jest to, umieściło tę grę końcową na liście „spełnienia życzeń / zawieszenia wiary i może się to zdarzyć tylko dlatego, że to telewizja” (i dla programu, który nigdy nie szedł łatwą drogą, gdy rzeczy bądź twardy, nie wiem, jak bardzo jestem skłonny uwierzyć, że Greyhounds wygrają to z czystej woli).
Myślę, że chodzi mi o to, że brakuje czegoś bardziej namacalnego w układzie fabuły trwającej cały sezon… Niektóre opcje zostały dokuczone: może chodzi o odkupienie Nate’a i sprowadzenie go z powrotem do owczarni. Może chodzi o to, że Ted doszedł do porozumienia i stanął twarzą w twarz z wysiedleniem. Może chodzi o to, by wreszcie pokazać światu prawdziwą twarz Ruperta. A może po prostu za dużo o tym myślę i chodzi tylko o to, by ostateczny przegrany wygrał całą pieprzoną sprawę… Tak czy inaczej, to jest Teda Lasso i z pewnością cieszę się, że mogę to wytrzymać i zobaczyć, co program ma dla nas w zanadrzu w ciągu najbliższych kilku tygodni.
Na razie zadowolę się obejrzeniem nowego odcinka z tego tygodnia, a potem obejrzę go ponownie w kółko, aż spadnie do 3,03 w następną środę!
Źródło: https://www.spoilertv.com/2023/03/ted-lasso-smells-like-mean-spirit-review.html