Producent Wiedźmina przeprasza za odstępstwa Netfliksa od książek i gier, ale zapewne zdenerwuje to i tak już niezadowolonych fanów Henry’ego Cavilla.
Trzeci sezon Wiedźmina jest już dostępny w programie telewizyjnym na 2023 rok, a finał sezonu 3 oznacza również koniec serialu dla Henry’ego Cavilla jako Geralta. Aktor ustępuje miejsca Liamowi Hemsworthowi w sezonie 4 i później, co nie zostało dobrze przyjęte przez fanów od czasu tego ogłoszenia w 2022 roku. A teraz niektóre komentarze producenta wykonawczego Tomka Bagińskiego na temat serialu Netflix mogą podsycić gniew tych, którzy byli już sfrustrowany odejściem Cavilla.
Krytycy odejścia Cavilla
Cofnijmy się o krok – jeśli fani nadal czują to samo, co wtedy, gdy pojawiła się petycja w sprawie odejścia Henry’ego Cavilla, obwiniają Netflix i scenarzystów za zmianę obsady na Geralta, a nie na samego Cavilla. Jako wokalny fan gier wideo Wiedźmin i sagi romantycznej Andrzeja Sapkowskiego, widzowie wysunęli teorię, że gwiazda zdecydowała się odejść z powodu wielu zmian w serialu, co skłoniło go do rozważenia odejścia po 2. sezonie zamiast 3.
Uproszczone historie dla amerykańskiej publiczności
Tomek Bagiński powiedział, że „blokada percepcyjna” z amerykańską publicznością oznaczała, że Wiedźmin musiał opowiadać uproszczone historie. Przytaczał swoje doświadczenia, gdy próbował wypromować w Europie film o Powstaniu Warszawskim: „Wyższy poziom finezji i złożoności będzie miał węższy zasięg… Dla Amerykanów było to niezrozumiałe, zbyt skomplikowane, bo wychowali się w innym historycznym kontekst, w którym wszystko zostało zaaranżowane: Ameryka jest zawsze dobra, inni to źli i nie ma żadnych komplikacji”.
Te komentarze prawdopodobnie nie są dobrze odbierane przez wielu fanów, biorąc pod uwagę, że publiczność Wiedźmina to w większości Amerykanie. Ci, którzy czytali książki Andrzeja Sapkowskiego, mogą zaświadczyć, że polski autor z pewnością nie opowiadał prostych historii. Powszechną krytyką wśród czytelników jest to, że seria miała duże swobody w stosunku do materiału źródłowego. Sam scenarzysta nie mówił zbyt wiele o serialu, ale producent wykonawczy Tomek Bagiński ma jeszcze więcej przemyśleń na temat amerykańskiej publiczności: a duża ich część to Amerykanie, te uproszczenia nie tylko mają sens, ale są konieczne. To bolesne dla nas i dla mnie też, ale wyższy poziom finezji i złożoności będzie miał węższy zasięg, nie dotrze do ludzi. Czasami może to zajść za daleko, ale musimy podejmować takie decyzje i je akceptować.
Młodsi odbiorcy chcą prostszych historii
Producent wykonawczy przytoczył również inną grupę demograficzną, aby wyjaśnić uproszczenie historii w porównaniu z książkami i grami. Według niego: „Im młodsza publiczność, tym mniej ważna jest logika fabuły” i „Ci ludzie dorastają na TikToku, YouTube, przechodzą od jednego filmu do drugiego”.
Ostatecznie te wywiady wcale nie są pochlebne dla Amerykanów i młodych ludzi, co może być ostatnią rzeczą, której te grupy ludzi potrzebują, aby poczuć się bardziej przyjaźnie wobec serii fantasy. Dopiero okaże się, czy serial zbliży się do tego, jak książki, a nawet gry opowiadają historie Geralta, Yennefer i Ciri. Należy zauważyć, że Tomek Bagiński już drażnił się, że zmiana Liama Hemswortha byłaby „bardzo wierna wszechświatowi”. W międzyczasie możesz ponownie obejrzeć pierwsze trzy sezony Wiedźmina z Henrym Cavillem w roli Geralta z subskrypcją Netflix.
Źródło: www.cinemablend.com