Dokument Netflix o nagraniu „We Are the World”
Kronika We Are the World
Dokument zakotwicza te wysiłki w aktywizmie Harry'ego Belafonte, który ostrzegał przed głodem w Etiopii, a obecność go w studiu śpiewającego „We Are the World” była wzruszająca.
Grupa – wyczerpana i euforyczna we wczesnych godzinach porannych – także zaśpiewała na cześć legendy spontaniczną wersją utworu „Banana Boat” Belafonte ze słowami „Daylight come and we want to go home”.
Okazuje się, że Loggins zasugerował, aby Huey Lewis zastąpił Prince'a w solówkach, zaraz po Jacksonie. Bez presji, prawda? „To była tylko jedna linijka, ale nogi dosłownie mi się trzęsły” – wspomina Lewis w filmie.
Kluczowe momenty
Kluczowy moment nastąpił, gdy Wonder zasugerował, aby niektóre teksty były śpiewane w języku suahili, co sprawiło, że Waylon Jennings się zawahał. Pomysł porzucono, gdy okazało się, że w Etiopii nie mówi się w języku suahili. Jest też materiał filmowy przedstawiający Boba Geldofa, który był siłą napędową Live Aid, inspirując grupę w przemówieniu przed sesją. Koncert Live Aid odbędzie się tego lata.
Dokument nawiązuje także do wydarzeń sprzed nagrania, na przykład faktu, że współautorzy piosenki, Jackson i Richie, pracowali nad nią dziesięć dni przed sesją nagraniową 28 stycznia 1985 roku. Po wejściu do studia supergwiazdy nagrywają materiał filmowy – nie wolno asystentom – nerwowo się przytulają. „To było jak pierwszy dzień w przedszkolu” – mówi Richie.
Noc nagrań
Decyzja o wyborze tego właśnie wieczoru na nagranie singla została podjęta, aby wykorzystać napływ gwiazd muzyki biorących udział w ceremonii wręczenia nagród American Music Awards, których gospodarzem był Richie, który wystąpił dwukrotnie i zdobył sześć nagród. Następnie crème de la crème udali się na całonocną sesję nagraniową w A&M Studios.
Źródło: www.kqed.org