Czarny surfer twierdzi, że jego deska została skradziona i przybita do drzewa w wyniku rasistowskiego czynu – policyjne dochodzenie.
Czarny surfer twierdzi, że skradziono mu deskę i przybito ją do drzewa – trwa dochodzenie
Szokujący akt rasistowski
Czarny surfer na Florydzie twierdzi, że kilku białych surferów ukradło mu deskę i przybiło ją do drzewa w ramach rasistowskiego czynu. Zarzuty są na tyle niepokojące, że policja wszczęła śledztwo.
Historia zdarzenia
Surfer Andrew Sherlock Mills wyjaśnił w poście w mediach społecznościowych, że do zdarzenia doszło w ubiegły weekend na Jowiszu. Według niego, kiedy po sesji surfingowej odwrócił się tyłem, skradziono mu deskę, a następnie przywiązano ją wysoko do pobliskiej palmy.
Rasizm i nienawiść
W poście na Instagramie Mills powiedział: „Tak wygląda prawdziwy rasizm i nienawiść w Jupiter na Florydzie. Nie mogą znieść widoku czarnego człowieka w swoich wodach. Powiedziano mi, że nie jestem mile widziany. Ukradli mi deskę, gdy byłem odwrócony plecami, i zrobili to. Przybili ją do drzewa jak powieszenie.”
Odważna odpowiedź
Mills nie wezwał policji po zdarzeniu. Zamiast tego powiedział: „Zdjąłem deskę, zostałem i surfowałem cały dzień, mając do dyspozycji małą deskę”. Niektórzy obecni na miejscu miejscowi przeprosili i przyznali, że to pomyłka. Powiedzieli mi, że po tym, co się stało, mogę swobodnie surfować po ich wodach i nikt nie będzie mi przeszkadzał. Po prostu złożę to w ręce Boga”.
Trwające dochodzenie
O komentarz w tej sprawie zwróciliśmy się do Komisariatu Policji w Jupiterze. Rzecznik powiedział nam, że policja została poinformowana o zarzutach za pośrednictwem mediów społecznościowych i wszczęła dochodzenie. Do chwili obecnej nie podano nazwisk podejrzanych i nie dokonano żadnych aresztowań.
Źródło: www.tmz.com