Alankar Talkies: Sekret mistrza Bollywood Wywiad z Sanjayem Leelą Bhansali
Mistrz kina indyjskiego odkrywa na nowo przeszłość w serwisie Netflix
W małym kinie w Bombaju ojciec często zabierał go na najwspanialszy film wszechczasów. Na każdym z 18 pokazów „Mughal-e-Azam” z 1960 roku, zakazanego romansu księcia z kurtyzaną, młody chłopak zakochiwał się coraz bardziej. Czarno-białe światła otworzyły przed nim świat majestatyczny i zagubiony. Dialogi, wyraziste i poetyckie, pozostały w jego myślach. Muzyka zabrała go do miejsc, które w pełni zrozumiał w późniejszym życiu.
Po ponad pół wieku 61-letni Sanjay Leela Bhansali, rzadki mistrz kina indyjskiego, nie zrezygnował ze swojego miejsca w małym kinie Alankar Talkies w Bombaju. Jego duch pozostaje tam zakotwiczony, nawet gdy jego twórczość wykracza poza ściany kina. Jej najnowszy projekt to ośmioodcinkowy serial muzyczny na platformie Netflix, przedstawiający wzniosły świat kurtyzan w przedwojennych Indiach, przedstawiający „Grę o tron”.
Wyzwanie wielkości na małym ekranie
„Heeramandi” zapewnia więcej miejsca na ekspansywne i wymagające podejście pana Bhansalego niż jakikolwiek dwugodzinny film. Ale stanowi to również trudne wyzwanie. Jak, dysponując pokaźną scenografią i budżetem, możemy zapewnić splendor i przepych królewskiej publiczności, która przynajmniej w Indiach będzie oglądać głównie na małych ekranach telefonów komórkowych? Jedna odpowiedź ma charakter techniczny: koniec z zbliżeniami. Drugi jest osobisty: jego własna wizja.
Przed uzyskaniem niepodległości w 1947 r. Indie były zbiorem państw książęcych pod panowaniem brytyjskim. Elita dała początek dzielnicom kurtyzan, wokół których rozwinęła się muzyka, taniec i moda. Heeramandi było jednym z takich miejsc w mieście Lahore, które później stało się częścią Pakistanu.
Wyjątkowa i rygorystyczna wizja
Na jego planach panuje całkowita wierność wizji, która nieustannie ewoluuje w głowie pana Bhansali. „Jak zaczęła się moja rola i czym się stała – wiele z tego wydarzyło się na papierze, a wiele z nich wydarzyło się na planie” – powiedziała Sonakshi Sinha, główna aktorka serialu. Pan Bhansali skrupulatnie dba o każdy gest, każde spojrzenie, tak aby oczy pozostały w centrum uwagi.
Po tym, jak udowodnił, że jest odnoszącym sukcesy reżyserem filmowym, Bhansali odważył się tworzyć muzykę do własnych filmów. „Mam wrażenie, że każdy artysta to dusza mająca 200, 300 lat. Proces artystyczny to powolne odkrywanie tego, co dusza już wie” – mówił.
Jako entuzjasta muzyki od dzieciństwa, pan Bhansali zawsze starał się uchwycić tę fascynację na całe życie w swoich filmach. Pomimo wyzwań i trudności, jakie napotyka na swoich planach, miłość do kina nieustannie popycha go do przekraczania granic i oferowania widzom wspaniałego i zapadającego w pamięć spektaklu.
Źródło: www.nytimes.com